Dążąc do stworzenia wielkiego ruchu, musimy z całą mocą podkreślać zasadnicze nieprzekraczalne różnice, które nas dzielą od treści stanowiących istotę dzisiejszego życia „polskiego”.
Wielkość i nędza
Morze nędzy moralnej, i odpychającej małości, nas otaczające nie jest czymś co wyrosło z jakiś „błędów” lub „wad”. Wręcz przeciwnie: są to „najświętsze”, najczystsze prawdy, urzeczywistnianie w całej pełni. Miliony karłów duchowych, właśnie w tej atmosferze czuje się najbardziej błogo są jej najżarliwszymi apologetami, różnymi „dynamistami” itp. Podział na tych, którzy w zaduchu mierności, stanowiącej atmosferę duchową współczesnego nam życia „polskiego”, czują sytą błogość, mąconą tylko „niebezpieczeństwem z zewnątrz” i niskimi „pensjami”, a tymi, którzy się duszą, stanowi linię demarkacyjną pomiędzy nędzarzy moralnych i bojowników wielkiego Jutra.
Wszechświat, którego cząstką jesteśmy, nie jest jakąś bryła stałą, niezmienną. Istnieje w nim wyraźny kierunek zmian, polegający na zwycięskim marszu życia w zakresie nieżycia. Byt rysuje się nam jako pulsujące, zdobywcze życie. Człowiek kroczy w jego pierwszym szeregu, jako najbardziej zaborczy, najbardziej uzdolniony szermierz. Nie tyczy to wszystkich ludzi. Istnieją rasy ludzkie, które nie zdradzają odruchów woli zdobywczej, wynoszącej ich ponad świat roślinno-zwierzęcy. Czyste trwanie i wola wegetacji stanowią istotną treść ich życia duchowego.
Nasza postawa w zasadniczy sposób od nich się różni. Wierzymy, iż sens życia polega na wytężonym wysiłku, zdążającym ku władztwu i mocy. Ta dążność jest zasadniczym oznacznikiem prawdziwego człowieczeństwa. Jako taka, musi w bezapelacyjny sposób podporządkowywać sobie wszystko to co z wegetacją, na modłę roślinno-zwierzęcą, ubraną w lirykę „odwiecznych prawd”, ma wspólnego. Sens życia indywidualnego ma uzasadnienie tylko o tyle, o ile przyczynia się do twórczości pojmowanej jako obiektywizacja mocy i siły. Stwierdzamy tu więc, iż taka postawa jest „nienaturalną” w stosunku do wegetacji, do życia kołaczącego w poszczególnej powłoce cielesnej. Jest rzeczą oczywistą, iż skoro istotne cele życia, trwanie indywidualne uzasadniające są w sferze leżącej poza człowiekiem, pojmowanym jako jednostka, to tym samym naturalne wartości wegetacji, trwanie biologiczne poszczególnych osobników, schodzą się na plan drugi. Jest to postawa antypersonalistyczna, heroiczna, składająca życie indywiduów i ich aspiracje osobowe na ołtarzu wyższych celów.
W postawie duchowej, stwarzającej także dyspozycje w stosunku do życia, widzimy wyraźnie objawiającą się nam ideę najwyższą, jakbyśmy to nazwali – wolę absolutu. Twórczość jest najwyższym nakazem, ona dopiero nadaje sens życiu indywidualnemu, ona czyni zrozumiałym sens istnienia narodu. Każda twórczość jest obiektywizacją mocy, zarówno ta, która dotyczy świata materii (technika, gospodarstwo), jak i samego człowieka (sztuka, filozofia, nauki społeczne).
Zagadnienie mitu
Obiektywizacja twórczości w dziełach kultury – cywilizacji jest możliwa tylko na tle wieczno-trwałego bytu narodu. Dzięki niemu wkład jednostki nigdy nie ginie, dzięki niemu, wytężenie życiowe jednostki, poprzez obiektywizację w dorobku cywilizacyjnym, czyni człowieka nieśmiertelnym.
Zarysowana wyżej postawa duchowa, z chwilą gdy staje się dominującą w umysłowości ludzkiej, posiada naturalną tendencję ku narzuceniu życiu swego własnego rytmu. Rytm ten zrodzić się może tylko wówczas gdy człowiek i środowisko jego otaczające jest zespolone w pewnej określonej syntezie. Pamiętajmy o tym, iż ta postawa duchowa, postawa heroiczna jest siłą motoryczną, która może doprowadzić do efektu tj. wzmagającej się twórczości tylko wówczas, gdy sprzęgnie wszystkie elementy w działającą jedność. Oprócz postawy heroicznej, płynącej z głębi duszy, człowiek jest istotą biologiczną z całym balastem wegetacji, otoczony jest innymi jednostkami, składającymi się na daną grupę społeczną, posiada w spadku od ubiegłych pokoleń ich dorobek kulturalny i cywilizacyjny, bytuje poza tym w pewnych warunkach geofizycznych.
Postawa heroiczna musi te wszystkie elementy uruchomić. Nim to nastąpi musi je przedtem złączyć w harmonijnej syntezie. Wszystkie elementy składowe są czymś oryginalnym. Tyczy to stanu cywilizacyjnego, kulturalnego (techniki, gospodarstwa, świata pojęć i wyobrażeń) jak i podłoża geofizycznego. Pomiędzy wolą twórczości ożywiającą jednostkę a tymi elementami musi być rzucony system pasów transmisyjnych, jako warunek narzucenia całości wytężonego rytmu. Zadania narzucane jednostce…
Wielkość i upadek w dziejach
Ta sama postawa woli twórczości, może dać różne style twórczości, różne typy cywilizacji. Pochodzi to stąd, iż środowisko, w które włącza się wola twórczości, jest z zasady produktem jemu tylko właściwego rozwoju historycznego. Cała historia danej grupy narodowej, będąca czymś skończenie oryginalnym, jest w pewnym momencie zasadniczym elementem dokonywającego się złączenia elementów w syntezę. Stąd też wielość mitów narodowych naszej epoki. Zjawisko to jest najzupełniej naturalne.
Podłoże rasowe identyczne dla kilku grup nie musi doprowadzić do wyłonienia się mitów, zorganizowanych dążeń dziejowych o zbliżonej treści. Cała przeszłość historyczna da o sobie wyraźny znak. Jest to coś, z czym trzeba się koniecznie liczyć.
Taż sama postawa heroiczna, postawa woli twórczości w danych okolicznościach dała nam raz cywilizację helleńską z jej ideałem człowieka mędrca-filozofa, raz cywilizację rzymską, by złączone razem w wielkiej epoce grecko-rzymskiej, ulec bakcylowi judejskiemu, upaść, rozsypać się na elementy składowe, na wegetujące w pustelni takich, lub innych otokach izolowane persony. Trzeba było tysiąca lat, by z tego dna upadku, podnieść się do góry. W oparciu się o ideały zniszczonej cywilizacji antycznej, nastąpiło odrodzenie, renesans, zerwanie sklerotycznych pęt małości.
Tak wyłania się nowa, wielka epoka cywilizacyjna, której szczytowym okresem był wiek XIX. Jest to epoka, którą nazwać możemy indywidualistyczną. Stworzyły ją wyzwalające się narody anglo-germańskie. Wyzwolenie to nie było całkowite.
Wiele elementów systemu światopoglądowego małości, przekradło się do fundamentów tej epoki. Została biblia, został akcent na personalizm, na jednostkę, dzięki czemu po pewnym okresie świetnego rozwoju cywilizacja ta musiała runąć. Jakoż w istocie postawy heroiczne wtłoczone w formy, które skażone były w zbyt silnym stopniu, musiały wkrótce ulecieć, wyparować. Uleciał duch „kapitanów przemysłu”, uleciał duch fanatycznych badaczy i twórców w nauce i filozofii, skończyła się wiara w zbawczość deklaracji praw człowieka i obywatela. Dziś sobie zdajemy sprawę z tego jak dalece ograniczone były możliwości postępu, wykwitającego z założeń racjonalizmu, utylitaryzmu i indywidualizmu, jako koncepcji światopoglądowej.
Podkreślić trzeba z naciskiem, iż z kajdan duchowych małości wyzwoliły się w XVI w. tylko niektóre narody. Poprzez protestantyzm, empiryzm, racjonalizm, utylitaryzm, indywidualizm, stwarzały epokę liberalizmu, demokracji, kapitalizmu, i cały wielki, niezaprzeczalny postęp twórczości.
Znaczna część narodów pozostała wierna dawnym ideałom. Stopień ich upadku i degradacji był wprost proporcjonalny do umiłowania „odwiecznych prawd”, wysnutych z liryki trawienia. Mamy na myśli narody katolickie. Hiszpanię, Polskę, Włochy. Upadek tych narodów – gospodarczy, kulturalny, ludnościowy, polityczny, był dalszym ciągiem dzieła zniszczenia, które zostało dokonane na cywilizacji antycznej.
Narody, które z tej matni wyrwały się w przełomowym wieku XVI, po przebiegnięciu cyklu rozwojowego, nazwanego przez nas wielką cywilizacją indywidualistyczną, znajdują się na linii schyłkowej. I rzecz znamienna: w łonie ich, w miarę zwalniania natężenia obrotów, coraz wyraziściej dochodzą do głosu te same czynnik, które blisko dwa tysiące lat temu, wgryzały się w pory wspaniałej cywilizacji antycznej i ją ostatecznie zniszczyły.
Na miejsce ducha zdobywczego indywidualizmu wkrada się duch „liryki trawienia”. Katolicyzm zdobywa coraz to nowe pozycje w Anglii, Stanach Zjednoczonych, we Francji. Na miejscu „ducha kapitanów przemysłu” rozplenia się duszna atmosfera drobnomieszczaństwa.
Najbardziej jednak ważkim argumentem jest plenienie się w ramach tej zastygającej cywilizacji – geniusza małości, żydostwa. Tak jak dwa tysiące lat temu żydostwa wsączą się poprzez ideologie „maluczkich tego świata”. Ideologia ta jest dziś nieco zróżnicowaną: z jednej strony oparta „o wieczne prawdy” (przez Chrystusa i w Chrystusie jesteśmy potomstwem duchowym Abrahama, jak to powiedział niedawno papież Pius XI), z drugiej jest zlaicyzowana w postaci socjalizmu, drobnomieszczańskich ideałów zacisznej wolności.
Obie te dźwignie rozsadzania wielkiej cywilizacji oprócz, że są produktem judejskiego stosunku do bytu, są jeszcze bardzo dokładnie zażyczone fizycznie, biologicznie. O zażydzeniu różnych socjalizmów, komunizmów, masonerii na ogół wiadomo coś niecoś, natomiast o tym jak dalece jest zażydzony katolicyzm wiemy znacznie mniej. Według obliczeń Mizesa około miliona osób z warstwy inteligencko-mieszczańskiej w Polsce liczy najwyżej 1,5 – 2,0 miliona osób, to okaże się iż 50 – 70% jej składu ma domieszkę krwi żydowskiej. Każde nazwisko na „ski”, pochodzenie szlacheckie jest podejrzane. Rozumiemy też w świetle tych uwag, dlaczego ta warstwa jest ostoją kościoła, kultury katolickiej, lub też mniej subtelnej formy liryki trawienia w postaci laickiego, lewego personalizmu.
Zadrużne ujęcie dziejów
Pragnąc opromienić nasze przemijające życie wielkością, chcąc otoczyć je blaskiem nieśmiertelnego piękna, nie zostaje nam nic innego, jak tylko rozpocząć bezwzględną walkę. Od postawy heroicznej, żyjącej w naszych piersiach, od cudownej wizji, którą ona rzutuje na ekran naszej wyobraźni, droga do urzeczywistniania naszych marzeń, jest bardzo daleka. Każda wielkość w dziejach przebywała tę samą drogę.
Nie chcemy jednak postępować po omacku. Dążyć do Wielkości Narodu, znaczy to, unicestwić wraże moce nędzy moralnej personalizmu, balastu, który w ciągu wieków został nagromadzony, i wyzwolić postawę heroiczną ze zbiorowej duszy oraz sprzęgnąć ją z wszystkimi innymi elementami w syntezie polskiego mitu.
Trzeba więc tworzyć embrion innego typu duchowego, wyrastającego z zasadniczo nowej postawy wobec bytu.
Dzieje ludzkości mają się stać potwierdzeniem postawy zadrużnej. Stąd też płynie konieczność zadrużnej interpretacji dziejów. Trzeba udowodnić podstawową prawdę, iż wszystko co jest w dziejach wielkie, z ponad-personalistycznego, heroicznego stosunku człowieka do bytu wyrastało, jak i to, że upadek, degeneracji, niezmienne zwierzęco-roślinne trwanie jest nierozłączne od takiej, lub innej liryki trawienia, personalizmu, którego system „odwiecznych prawd” jest ostatecznym, spetryfikowanym wykładnikiem.
Poznanie rytmu dziejów pozwoli nam zrozumieć, dlaczego dzisiejsza rzeczywistość polska jest taką, jaką jest, dlaczego jest ona czymś co uważać można za zjawisko naturalne, prawidłowe.
Sięgając do świata antycznego, „Zadruga” wyjaśni w jaki sposób postawa heroiczna wobec bytu stworzyła wspaniały dorobek Hellady i Rzymu i jak małość człowiecza wycyzelowana przez Judejczyków w system zawarty w ewangeliach, potrafiła cudowny gmach cywilizacji antycznej rozwalić w proch, zakładając swoje panowanie, które na naszym narodzie ciąży po dziś dzień potwornym balastem.
Wyłom w panowaniu mierności, dokonany przez narody anglo-germańskie od wieku XVI, był zdarzeniem przejściowym. Dziś widzimy jak gmach cywilizacji indywidualistycznej obłazi to samo robactwo.
Że jednak wyłom ten nadwątlił tysiącletnie panowanie ducha karłów, widzimy to w rodzącej się nowej cywilizacji, opartej o założenia nacjonalizmu, którego przesłanki światopoglądowe są jeszcze bardzo dalekie od swego ostatecznego wykrystalizowania.
Stając wobec zadania tworzenia fundamentów naszego ruchu, Zadruga podeszła od strony negacji. „Teoria rozwoju wewnętrznego Polski” wyznaczyła dystans, dzielący nas od tego, co się w naszej rzeczywistości panoszy. Zadrużna interpretacja dziejów da nam właściwą perspektywę dla tworzenia zasad pozytywnych światopoglądu zadrużnego. Znaczenie „teorii rozwoju wewnętrznego Polski” w pełni się uwidoczni dopiero na tle ogólnych zasad, które da „Zadrużne ujęcie dziejów”.
Innymi słowy: „teoria rozwoju wewnętrznego Polski” jest tylko rozpracowaniem szczegółowego problemu tkwiącego w ramach ogólnej interpretacji historii. Względy praktyczne, względy przyszłego działania społecznego, kazały zespołowi naszemu najpierw dokonać wykładu na temat istotnej linii rozwoju Polski, linii, jak o tym już dziś wiemy, charakteryzującej się staczaniem w dół, ku katolickiej harmonii socjalnej, znanej nam z epoki saskiej.
Poznanie zasad wyłaniania się Wielkości w dziejach, uzbroi nas do skutecznej walki z otaczającą małością. Tylko poprzez zwycięską walkę z tą małością, stworzymy rzeczywistość, w której życie ludzkie przestanie być upokarzającym bezsensem zwierzęcego trwania.
Z. Banasiak (Jan Stachniuk) |